Piosenki o koniach cz. 2
Druga część cyklu „Piosenki o koniach” może nie spodobać się fanom Urszuli – ani w tej, ani w kolejnych edycjach nie pojawi się „Konik na biegunach”. Nie wynika to z jakichś uprzedzeń w stosunku do tego utworu – po prostu ten cykl zajmuje się tylko i wyłącznie końmi żywymi, które od wieków były bliskimi kompanami człowieka i pod koniec swego żywota nie lądowały na strychu.
W pierwszej części królował folk metal i tylko jeden zespół. Teraz będzie bardziej urozmaicone towarzystwo – choć głównie polskie. Znane i mniej znane zespoły – takie, o których większość przynajmniej raz w życiu słyszała, i takie, które nie goszczą w najpopularniejszych stacjach radiowych.
Enej, Grzegorz z Ciechowa, Folk Vibes „A gdzież moje kare konie”
Na dobry początek – jakżeby inaczej – utwór ludowy wywodzący się z Lubelszczyzny, który doczekał się kilku adaptacji.
Na swój warsztat piosenkę „A gdzież moje kare konie” wziął Enej – zespół niegdyś kojarzony tylko z olsztyńskim juwenaliami, później zaś znany szerszej publice dzięki wygranej w programie „Must be the music”. W nagraniu towarzyszył mu zespół Zuzula, teledysk kręcono w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu na początku 2020 roku.
Link do klipu (niestety podgląd z YouTube jest niedostępny) – https://youtu.be/w-mim1LJmos
Chyba najbardziej znanym muzykiem, który zainteresował się tym utworem, był Grzegorz Ciechowski, wokalista Republiki – dla wielu kultowej kapeli. Piosenka „A gdzież moje kare konie” zagościła na płycie „ojDADAna”, wydanej w 1996 roku pod pseudonimem Grzegorz z Ciechowa. Był to dość szalony eksperyment w wykonaniu frontmana Republiki – połączył on z dźwiękiem gitar i elektroniki ludowe śpiewy a capella wyszperane z archiwów oraz etniczną muzykę. Album zyskał sporą popularność, hitem był utwór „Piejo kury piejo”. Sukces komercyjny często jednak wiąże się z kontrowersjami i niezadowoleniem którejś ze stron. W przypadku tego albumu wyrazy dezaprobaty wyrażała część etnografów (Ciechowski nie szanuje tradycji – tak twierdzili). Wokaliście Republiki zarzucano również, że w celach komercyjnych wykorzystał obce nagrania. Nie da się jednak ukryć, że płyta na nowo rozbudziła zainteresowanie muzyką ludową w polskim społeczeństwie.
Link do klipu (niestety podgląd z YouTube jest niedostępny) – https://youtu.be/G0FywC832Q0
Trzecia wersja – chyba najbardziej niszowa, ale z drugiej strony nietypowa, bo mocno elektroniczna. Jest autorstwa Folk Vibes, zespołu silnie powiązanego z Wileńszczyzną.
Nocny Kochanek „Koń na białym rycerzu”
Odejdźmy na chwilę od folku, ale tylko na moment. Zespół Nocny Kochanek stwierdził, że konie zasługują na balladę – skoro był rycerz na białym koniu, to czemu nie może być koń na białym rycerzu i czemu to on nie może uratować księżniczki? Oczywiście utwór należy traktować z mocnym przymrużeniem oka – w zasadzie można przymknąć i drugie oko, w ostateczności zasłonić uszy, ale wtedy nie będzie można poznać epopei o bohaterskim koniu, która w serwisie YouTube ma aż 6,9 mln odsłon.
Nocny Kochanek to przedstawiciele heavy metalu, którzy za cel wzięli jedno – tworzyć ostrą muzykę z niepoważnymi tekstami, z ogromnym dystansem do samych siebie. Zespół istnieje od 2012 roku.
Korpiklaani „Keep on galloping”
Czas wrócić do folku – tym razem fińskiego. Zespół Korpiklaani – po polsku Leśny Klan – to jeden z bardziej znanych przedstawicieli metalu wykorzystującego w swej muzyce elementy ludowe. Panowie wyglądają bardzo typowo jak na tego typu kapelę – długie brody, włosy zasłaniające większą część twarzy, ubrania ze skór, mikrofon z rogami. Tematyka ich najpopularniejszych utworów dotyczy przede wszystkim alkoholu („Vodka”, „Beer beer”, „Let’s drink”) – natomiast zdarza im się czasami śpiewać o czymś innym. W jednej z piosenek czarny koń gra jedną z wiodących ról.
Utwór ”Keep on galloping” jest z wielu względów ciekawy. Po pierwsze – refren jest po angielsku, zwrotki po fińsku. Po drugie – klip video do utworu pokazuje, co się dzieje z kimś, kto wycina drzewa. Sama zaś piosenka traktuje o tym, jak to świetnie jest podróżować po świecie na grzbiecie czarnego konia.
Cronica „Herr Holger”
Przy odrobinie szczęścia Władysław Jagiełło mógłby wynająć Cronicę do przygrywania na swoich biesiadach – musiałby tylko lubić ciężkie brzmienia, mieć w swoim zamku elektryczność i potrafić przenosić w czasie kapele z XXI wieku. Cronica to polski zespół, który istnieje od 2014 roku – ich twórczość nawiązuje często do średniowiecza. W utworze „Herr Holger” pojawia się motyw „koński” – w nim to siwy rumak ma zaprowadzić pana Holgera do zamku, w którym spotka go śmierć.
Jar – „Pojechał pan na łowy” i „Pan krakowski jedzie”
Jar tworzy muzykę, która mocno pasowałaby do czasów Mieszka I. Jest to zdecydowanie lżejszy folk niż ten w wykonaniu zespołu Cornica. Być może pierwszy władca Polski skusiłby się na wynajęcie tej kapeli na swoje biesiady (byłoby prościej, bo bez dostępu do prądu Jar by sobie poradził).
Jar rozpoczął swoją przygodę z muzyką w 2006 r. Pochodzi z miejscowości Sławkowo (woj. śląskie). Celem zespołu było tworzenie muzyki nawiązującej do czasów wczesnego średniowiecza i Słowian. Panowie wykorzystują kopie pradawnych instrumentów i dbają o to, aby ich muzyka miała jak najbardziej słowiański charakter.
Konie być może nie są pierwszoplanowymi postaciami w twórczości Jaru, pojawiają się jednak co najmniej w dwóch utworach. W jednym z nich koń prowadzi swojego pana nad Dunaj – kontakt z rzeką okazuje się jednak zabójczy dla człowieka. W drugim natomiast koń jest środkiem transportu i wraz ze swoim panem i wojskiem wyrusza na wojnę, z której nie wiadomo, czy ktokolwiek wróci.
Na kanale i-Rolnika na YouTube znajdziesz playlistę związaną z cyklem: Playlista – Piosenki o koniach
Pierwsza część cyklu:
Źródło: Lastfm, YouTube