20 minut mocnej ulewy, rok pracy zrównany z ziemią
Młode małżeństwo z dwójką wspaniałych małych córeczek, piękny dom i apetyt na tegoroczne żniwa dobrze zapowiadających się plonów. W ciągu zaledwie 20 minut wiejska sielanka zamienia się w dramat. Dlaczego? Wszystkiemu winna jest pogoda.
Wczoraj redaktorzy z portali gospodarz.pl i i-rolnik.pl mieli okazję przyglądać się oględzinom szkód na polu bardzo sympatycznych i świadomych rolników – Pani Marty i Pana Andrzeja, którzy prowadzą rodzinne gospodarstwo jako kolejne już pokolenie.
W piątek 19 czerwca nad miejscowością Lulkowo koło Gniezna przeszła mocna ulewa wraz z gradobiciem, która zniszczyła pola uprawne małżeństwa. Dodatkowo deszcz zalał przydomową piwnicę, a kulki gradu znacznie uszkodziły karoserię samochodu.
Chmura gradowa wraz z ulewą przeszła głównie nad polami gospodarzy, wyrządzając szkody aż na 5 rodzajach ich upraw. Pierwsze pole to kukurydza, która jeszcze przed zdarzeniem miała wysokość około 70 cm. Plon został ścięty przez grad i – zdaniem rzeczoznawców – można orzec 100% szkody, gdyż z tej uprawy nic już się nie odbuduje.
Kolejne pole to mieszanka zbożowa, na której można dostrzec połamany owies, pszenicę i żyto. Niestety również tutaj nie uda się rolnikowi zebrać płodu rolnego. Następne pole to łubin – w pewnej części ochroniony przez las, jednak w miejscu, gdzie dotknął go grad, widać mocne obicia na łodygach i połamane pnącza kwiatów. W dalszej części – pole żyta, które na pierwszy rzut oka wydawało się najmniej dotknięte burzą gradową. Jednak po bliższych oględzinach okazało się, że szkoda jest znaczna, może sięgać nawet 70%. Na ostateczną decyzję trzeba jednak poczekać, potrzebna jest jeszcze jedna wizyta rzeczoznawców. Ostatnie pole to ziemniaki, które przed zdarzeniem osiągały ponad 90 cm wysokości. W ciągu tych 20 minut zostały zniszczone kwiaty i liście, a wysokość krzaków ziemniaka to teraz około 10 cm.
Foto 1. Wymłócona mieszanka zbóż
Foto 2. Złamany Łubin
Foto 3. Połamane i obite żyto
Foto 4. Złamana łodyga ziemniaka
Całe szczęście w tej tragedii nikt z rodziny Pani Marty i Pana Andrzeja nie ucierpiał. Do zalanej piwnicy wezwano na pomoc strażaków.
Pan Andrzej świadomie zarządza ryzykiem swojego przedsiębiorstwa, dlatego ubezpieczył wszystkie uprawy, ubezpiecza też cały majątek gospodarstwa – ubezpieczenia obowiązkowe uzupełnia dobrowolnymi. Dziś wiemy, że za część szkód już teraz Pan Andrzej otrzyma odszkodowanie z Concordii. Co do pozostałych, potrzebna jest jeszcze jedna wizyta rzeczoznawcy. Niektóre rośliny mają dużą siłę witalną i przy sprzyjających warunkach, potrafią się odbudować, stąd kilkuetapowa likwidacja szkód przeprowadzana przez specjalistów Concordii.
Byliśmy ciekawi, skąd się wzięła świadomość ubezpieczeniowa u Pana Andrzeja. Otóż kilka lat temu, również na jego polach, wystąpiło gradobicie, jednak nie przyniosło aż tak druzgocących skutków. To doświadczenie spowodowało, że postanowił być mądry przed szkodą i z głową podejść do swojego biznesu. Od tamtej pory, ubezpieczenia to jest narzędzie, na którym nie oszczędza.
Foto 5. Wejście do piwnicy gospodarza
Foto 6. Zalany ogród przy domu i część pola
Jak widać anomalie pogodowe, w tym najczęściej występujące w Polsce gradobicia, są na porządku dziennym. W tym przypadku Concordia wypłaci odszkodowanie, dzięki któremu Panu Andrzejowi uda się utrzymać płynność finansową. Oczywiście pieniądze to nie wszystko. Pan Andrzej bardzo ubolewa, że w tym roku nie będzie mógł przeprowadzić żniw i cieszyć się z dorobku swojej rocznej pracy.
Film z tej wizyty, z wypowiedziami gospodarza i rzeczoznawców Concordii, już wkrótce pojawi się na naszym portalu.
Autorką artykułu jest Małgorzata Jóźwiak – redaktor portalu